niedziela, 11 lipca 2010

o Luckym

Lucky ... właśnie skończył rok 7 lipca. Jak ten czas szybko mija. Pamiętam dzień jego narodzin jakby to było wczoraj. :) W sumie trudno zapomnieć finał ciąży o której nic wcześniej się nie wiedziało. No tak... przygarnęłam razem z moim M sunie. Błąkała się po ulicy, była chora, wychudzona, głodna i smutna. Jak się później okazało to przygarniając ją, przygarnęliśmy jeszcze Lucky'ego, który był w jej brzuszku. Niestety sunia odrzuciła malucha po porodzie (może czuła się zagrożona? przecież dopiero co zyskała nowy dom?). Lucky został wykarmiony butelką. Przez tydzień trzeba było chodzić do niego co 2 godziny i
karmić, pomagać w wypróżnianiu (bo małe szczeniaczki nie umią się same załątwiać), zmieniać wodę w termoforze (żeby piesek miał ciepło, które powinna zagwarantować mu matka). Później było lżej, bo czynności te wykonywałam co 4 godziny. Gdy miał 3 tygodnie jadł już (powiedzmy, że można to było nazwać jedzeniem - raczej jego próbą) specjalne paszteciki dla szczeniaczków, nadal będąc na butelce. Pamiętam jak nie umiał jeszcze dobrze chodzić, a chciał już biegać. Był bardzo żywiołowy, co zresztą pozostało mu do dzisaiaj. Jest bardzo inteligentnym psem i uwielbia uczyć się coraz to nowych rzeczy, chociaż i tak już dużo umie. Na samym początku, jak tylko zaczął chodzić nauczyłam go reagować na komendę "siad", co nie było zresztą trudne. Stosuję metody szkolenia pozytywnego i muszę powiedzieć, że piesek czasami sam upomina się, aby z nim poćwiczyć stare komendy", lub nauczyć go czegoś nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz